top of page
​​​​​​      Nazywam się Marek Gliński. Spędziłem 21 lat w polskich zakładach karnych na terenie całej Polski za niewinność .
      Na podstawie jedynie pomówień w 1994 r. przez Wojciecha G. i Jerzego M. w procesie poszlakowym zostałem skazany przez Sąd Wojewódzki w Poznaniu w 1997 r. sprawie IIIK 576 /95 na karę 25 lat pozbawienia wolności za rzekome zamordowanie w dniu 19 grudnia 1994 r. w hotelu Ikar w Poznaniu obywatela Niemiec Eduarda E.
    Nigdy do sprawy się nie przyznałem i nigdy też z tą sprawą nie miałem nic wspólnego .
 
                   NIGDY  NIKOGO  NIE  ZABIŁEM !!!
 
     Tak jak to przedstawiano w spreparowanym z premedytacją procesie poszlakowym , gdzie za wszelką cenę próbowano wykreować mnie na bezwzględnego mordercę . Tylko dla tego , że w latach osiemdziesiątych jako 20-latek do 1987 r. służyłem we Francji w Jednostkach Legii Cudzoziemskiej ( nr. wojskowy 168867 ). W 1994 r. nikt w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu tak naprawdę nie miał pojęcia w jakich formacjach na terenie Francji i poza granicami Francji służyłem . Nie wzięto również pod uwagę faktu , że tak naprawdę Legia Cudzoziemska to formacja sojuszu NATO , gdzie  od wielu już lat również i polscy żołnierze ramię w ramię odbywają misje stabilizacyjne z francuskimi żołnierzami . Dlatego dziwię się , że postrzegano mnie w Polsce jako bezwzględnego bandytę . Bo nie sądzę , aby Wojsko Polskie z " bandytami " z Legii mogło wykonywać misje wojskowe . W trakcie mojej służby w Gujanie Francuskiej byłem odznaczany medalem przez samego ówczesnego Prezydenta Francji . Nie sądzę więc , aby tak wysoko postawiona głowa państwa francuskiego odznaczała mnie , legionistę , szanowanego we Francji , a w Polsce uznawanego za bezwzględnego bandytę , mordercę .
   Nigdy w moim życiu nie byłem osobą karaną , notowaną . Nigdy też nie zadawałem się z żadnym elementem przestępczym .
    To Sąd Wojewódzki w Poznaniu na potrzeby sprawy wykreował mnie na bezwzględnego bandytę , nie majęc ku temu tak naprawdę jakichkolwiek dowodów mojej winy , poza fałszywymi  pomówieniami mnie przez prawdziwych sprawców zabójstwa Eduarda E. wywodzących się z patologii Lidzbarka Warmińskiego .
    W trakcie odbywania przeze mnie kary, od 13 czerwca 1995 r . transportowano mnie bez podstawnie ponad 200 razy. Bywały lata , że zmieniałem rocznie po 10 zakładów karnych , gdzie wożono mnie po całej Polsce . Od czerwca 1998 r. w zakładzie karnym Służba Więzienna zamieniła moje życie w piekło . Od kiedy zacząłem z zakładu karnego pomagać organom ścigania na terenie całej Polski występując przeciwko groźnym bandytom , pedofilom , mordercom . Służba Więzienna i wysocy funkcjonariusze SW wielokrotnie groźili mi , zastraszali . Wiele lat z tego powodu spędziłem samotnie w izolowanych celach , bez dostępu do światła dziennego  . Stres i prześladowania spowodowały , że w 2003 r. doprowadzono mnie z premedytacją do ciężkiego zawału serca z zatrzymaniem krążenia na ponad 40 minut . 
     To ja z zakładu karnego w Barczewie na przełomie 1998/99 r. uchroniłem od śmierci Panią sędzie SO w Warszawie Barbarę Piwnik .
     Przez okres trzech miesięcy od zawału przetrzymywano mnie z krytycznym zwężeniem w sercu głównej aorty zwężonej w ponad 95 % , gdzie o jakiejkolwiek pomocy i rehabilitacji ze strony SW mogłem tylko pomarzyć . Na wszystko posiadam stosowną dokumentację . Średnio zmieniałem Zakłady Karne co 2-3 miesiące . Był to sposób SW ,aby uniemożliwić mi podjęcie działań np. kiedy w ZK dochodziło do zgonów skazanych bądź innych ciężkich przestępstw jakich się dopuszczali funkcjonariusze SW .
      W 2014 r. syg. 59739/08 wygrałem sprawę przed ETPC w Strasburgu .
     Na dzień dzisiejszy jestem w posiadaniu trzech prawomocnych postanowień Sądu Rejonowego w Poznaniu wydanych na podstawie art. 541 & 1 KpK w 2013 i 2014 r. , które to postanowienia umożliwiają mi wznowienie mojej sprawy karnej i doprowadzenie do całkowitego uniewinnienia mnie . 
    Mój proces w latach dziewiędziesiątych toczący się przed Sądem Wojewódzkim w Poznaniu to niewyobrażalny skandal i farsa . W 5 -cio dniowym procesie trwającym w sumie 14 godzin według protokołów rozpraw . Sąd Wojewódzki w Poznaniu dopuszczając się olbrzymiej ilości błędów uznał mnie winnego morderstwa , którego nie popełniłem .
     Pierwsza rozprawa jak i kolejne odbyły się tak jak to przedstawiłem w zestawieniu poniżej .
 1) 21 .05.1996 r. rozprawa trwała - 5 godzin , gdzie głównie odczytano akt oskarżenia
 2) 19 .12.1996 r. rozprawa trwała - 3 godziny
 3) 19.03.1997 r. rozprawa trwała  - 2 godziny

 4) 08.05. 1997 r. rozprawa trwała - 1 godzinę , po tym jak sędzia ją przerwał , kiedy Wojciech G. i Jerzy M. wstali i zaczęli mówić , że ja jestem osobą niewinną i oni mnie pomawiają o morderstwo , którego ja nie popełniłem . Sędzia prowadzący Paweł Spaleniak w bezczelny sposób sugerował osobom , które mnie pomawiały o to morderstwo , cytuję " czy zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich wypowiedzi ", na co oskarżony oświadczył , że chciał powiedzieć prawdę i powiedział . Sprawa została w tym dniu przerwana , ponieważ Pan sędzia nie dopuścił , aby Wojciech G. i Jerzy M. powiedzieli prawdę odnośnie całego zdarzenia , w którym zginął Eduard E. tak jak przedstawiłem to wcześniej zostałem skazany w tym procesie , zanim sprawa trafiła na wokandę Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu.

 5) 26.08.1997 r. rozprawa trwała - 3 godziny wówczas zapadł wyrok i odczytano mi uzasadnienie wyroku .

    Sędzia Paweł Spaleniak prowadzący sprawę tak naprawdę uznał mnie winnym zanim doszło do tego " marionetkowego " procesu , albowiem już na drugim posiedzeniu sądu w dniu 19.12 1996 r.( jest to uwzględnione w protokole ) pisał skargi do komendanta wojewódzkiego w Poznaniu i wskazywał , że ja jestem bardzo groźnym przestępcą i domagał się wzmocnienia konwojowania mnie na rozprawy przez policję .

    Tak naprawdę już od 2006 r. człowiek , który pomówił mnie o morderstwo Wojciech G. pismami potwierdzonymi notarialnie wielokrotnie wskazywał , że pomówił mnie o morderstwo , z którym ja nie mam nic wspólnego . W 2006 r.mógł nastąpić przełom w sprawie , gdzie mogłem zostać uniewinniony , a tylko skandaliczne działania adwokata przydzielonego mi z urzędu spowodowały , że do tego nie doszło , dlatego w dniu 4 lipca 2006 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację ( sygn. V KO 25/06 ) sporządzoną przez adwokata z Warszawy ( przyznanego mi z Urzędu ), który nawet nie widział moich akt sprawy karnej , które znajdowały się w Sądzie Okręgowym w Poznaniu . Pominę już fakt , że obrońcy tego nie widziałem nawet na oczy . W 2006 r. nie byłem  jeszcze w posiadaniu prawomocnych orzeczeń Sądu Rejonowego w Poznaniu , które posiadam w chwili obecnej , z których wynika , że w sprawie , za którą zostałem skazany mogło dojść i doszło do szeregu przestępstw , które miały wpływ na skazanie mnie za morderstwo . Dopiero od 2 grudnia 2013 r. sygn. III Ko 1022/13 - z dnia 17 czerwca 2013 r. sygn. III Ko 464/13 - z 9 stycznia 2014 r. sygn. III Ko 1286/13 posiadam prawomocne postanowienia z Sądu Rejonowego Poznań Stare Miasto III Wydział Karny wydane na podstawie artykułu 541 & 1 kpk w związku z artykułem 17 & 1 pkt 6 kpk , które to postanowienia otwierają mi drogę , aby sprawą zajął się  Sąd Najwyższy .

    Istnieje pismo potwierdzone notarialnie z dnia 11 sierpnia 2011 r. do ETPC w Strasburgu , gdzie Wojciech G. wskazuje , że był bity i zmuszany przez policję na przesłuchaniach do składania fałszywych pomówień przeciwko mojej osobie . Nigdy te fakty nie były ujawniane w sądzie , gdzie nie wątpliwie doszło do przestępstwa , którego ja padłem ofiarą , tylko po to , aby polepszyć statystyki policyjne . Spreparowano akt oskarżenia i scenariusz morderstwa , w które zostałem uwikłany . Jednym z dowodów w tej sprawie jest list gończy , jaki za mną wystawiono w 1994 r., gdzie zarzucano mi sprawstwo morderstwa , napady rabunkowe z bronią w ręku na terenie Poznania , które nigdy nie miały miejsca i nigdy nie były przedmiotem jakichkolwiek postępowań , tylko po to aby mnie szkalować . W 1995 r. żądano ode mnie łapówki w kwocie 800 milionów starych złotych to wyjdę ze sprawy do domu , na co nie wyraziłem zgody , bo jestem niewinnym człowiekiem . To skutkowało natychmiastową zmianą adwokata i całym szeregiem skarg jakie napisałem w związku z tą propozycją jaka została mi przedstawiona . Skazano mnie za to , że według osób , które mnie pomawiały miałem udusić rękoma Eduarda E. Problem jest w tym , że sekcja zwłok całkowicie to wyklucza . Eduard E . zginął z rąk Wojciecha G. który ciosem zadanym kablem elektrycznym w tył głowy zamroczył go i sądząc , że go zabił z uwagi na duże ilości krwi założył mu na głowę worek foliowy , który spowodował jego śmierć .

     Ja do sprawy zamordowania Eduarda E. dobrowolnie zgłosiłem się na policji w Holandii prosząc o natychmiastowy deport mnie do Polski , który nastąpił 30 czerwca 1995 r. Wojciecha G . i Jerzego M. schwytano jeszcze tego samego dnia z całością zrabowanych mu rzeczy. Wyżej wymienieni wielokrotnie zmieniali zeznania w zależności od potrzeby i kto ich o to pytał . Dla Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu zeznania ich były bardziej wiarygodne , aniżeli moje , które od samego początku są niezmienne .

       Trafiłem do zakładu karnego zdrowy , z kategorią zdrowia A , na co też posiadam stosowną dokumentację . Po 21 latach mojego pobytu w zakładzie karnym jestem wrakiem człowieka , z orzeczonym mi na stałe stopniem niepełnosprawności . Dwukrotnie w 2003 r.otarłem się o śmierć kliniczną , gdzie przeszedłem ciężki zawał serca z zatrzymaniem krążenia na ponad 40 minut . Przetrzymywano mnie zaraz po zawale przez okres trzech miesięcy z krytycznym zwężeniem głównej aorty ( ponad 95 % ) i wmawiano mi , że jestem symulantem , odmawiając skutecznego leczenia i rehabilitacji.

     Po 17 latach mojego pobytu w zakładzie karnym zmuszono mnie , abym odbył 3-miesięczną terapię alkoholową , którą odbyłem od 21 października 2011 r. do 19 stycznia 2012 r. w Zakładzie Karnym w Barczewie .Przez 21 lat mojego pobytu w zakładzie karnym Służba Więzienna skutecznie uniemożliwiała mi możliwość , abym mógł wznowić moją sprawę karną , za którą zostałem niesłusznie skazany .

     Każde pojawienie się mediów skutkowało przenoszeniem mnie w drugi koniec Polski , gdzie odbywałem wyroki niejednokrotnie w zakładach karnych oddalonych ponad 500 kilometrów od moich bliskich .

      Największej krzywdy doznałem w ZK w Gębarzewie , Barczewie , Włocławku , Opolu Lubelskim , Iławie . Krzywdzili mnie wysocy oficerowie Służby Więziennej , którzy po dziś dzień zajmują wysokie stanowiska dyrektorskie , nawet na szczeblu dyrektorów okręgowych.

      W styczniu 2015 r. próbowano mnie pozbawić życia w Areszcie Śledczym w Olsztynie , w związku ze sprawą sędzi Barbary Piwnik i sprawą  porwania i zamordowania 1 września 1992 r. poznańskiego dziennikarza Jarosława Z.

     Najgorsze jest to , że ówczesny dyrektor Zakładu Karnego w Iławie pomógł bandycie , który chciał mnie zabić , aby zbliżył się do mnie , i tylko moja skuteczna  czujność i trzeźwość umysłu zapobiegła tragedii , że nie zostałem pozbawiony życia . Skuteczna interwencja ze strony biura Ministra Sprawiedliwości spowodowała , natychmiastowe wywiezienie mnie z aresztu śledczego w Olsztynie do jednostki penitencjarnej na południe Polski .

        Byłem wielokrotnie świadkiem na terenie zakładów karnych w Polsce śmierci osób pozbawionych wolności , zarażania wirusowym zapaleniem wątroby typu C . Kiedy wszczynałem alarmy , byłem natychmiast przewożony w drugi koniec Polski .

              To co przedstawiłem w tej witrynie jest tylko niewielkim fragmentem olbrzymiej tragedii , jaką przechodziłem przez 21 lat pobytu w zakładach karnych w Polsce , walki ze skorumpowanymi funkcjonariuszami SW .

                                                                                                          

 

                    Marek Gliński ( ofiara systemu Sprawiedliwości )   

 

    

 

 

   

    

bottom of page